Archiwum 07 grudnia 2003


gru 07 2003 Cos powoli zaczyna drazyc moje serce...
Komentarze: 0

Nie wiem czy dobrze sie dzieje, czy tez zle, ale chyba zaczynam cos czuc do pewnej osoby. Nie umiem okreslic narazie co czuje, ale wiem ze to cos zaczyna siem wemne zrowijac. Dzieki Piotrkowi zapomnialam o swojej wielkiej milosci, ale teraz przyszedl czas i na niego. Nie ma sensu wchodzic komus w parade tym bardziej, ze uwazam go za naprawde dobrego kumpla i nie chcialabym go stracic, chociaz po tym wszystkim co sie stalo jest inaczej. Wym bardziej ze wiem jak bardzo mu zalezy na niej i w sumie ciesze sie z tego powodu. Jednak jest jeszcze jedna osoba, ktora zawsze wiele dlamnie znaczyla, wiele razy zaczynalismy cos ze soba, ale nigdy nam nie wychodzilo. Nie wiem czemu tak siem dzialo, moze dlatego ze nie doroslismy do tego, bo w sumie bylismy wtedy jeszcze dziecmi, a moze dlatego ze nie jest nam to dane, ze do siebie nie pasujemy. Ja nie moge wymazac go z pamieci, uczucie do niego choc czasem nie czuje go jest zawsze skryte wemnie gdzies gleboko, by potem wyjsc na wieszch ze zdwojana sila. Tak jest i tym razem, ale kiedy pomysle o tym  wszytkim co mu zrobilam, czuje sie podle. Czasem bywalam w stosunku do niego naprawde okropna, wiem ze go skrzywdzilam, czuje sie z tego powodu strasznie. Boli mnie to, ze potrafilam sie tak nim bawic, bo to chyba najlepsze slowo, aby okreslic jak z nim postepowala. Choc czulam cos do niego, to i tak go ranilam. Pamietam jak mi to wypomnial, nie wiedzialam co mam powiedziec, co mam zrobic. To bylo okropne. Najlepiejby bylo gdybym z tym wszystkim dala sobie na spokuj, ale nie potrafie. Choc on nic nie wie o tym, ze ciagle cos do niego czuje (przynajmniej mi sie tak wydaje) to w srodku przezywam katusze. Kiedy ostatnio widzialam jego usmiechnieta twarz na przeciwko, czulam sie tak cudownie, bylam naprawde szczesliwa. Pragnelam by ta chwila trwala wiecznie. Pamietam jak siedzialam przy komputerze kiedy mama zawolala mnie, bo ktos do mnie przyszed. Wiedzialam, ze to on. Kiedy go zobaczylam serce zaczelo mi szybciej bic. Nie wiedzialam co mam zrobic, w mojej glowie klebek mysli, a w sercu pelno nienazwanych uczuc. Po kilku minutach serce odzyskalo swoj naturalny rytm. Widzialam jego dlonie, wydawalo mi ze ze draza kiedy trzyma dlugopi, ale nie wiem czy to tak tylko mi sie wydawalo. Choc wydaje mi sie ze oniesmielala go cala sytuacja, ale tego tez nie jestem pewna. Ja ciagle balam sie by nie popelnic jakiejs gafy, jednak kiedy widzialam jego rozpromieniana twarz, bylo mi naprawde dobrze. Nigdy sie tak neczulam, to bylo piekne. Niestety to chyba wszystko co mi zostalo, piekne wspomnienia i marzenia, ktore nigdy siem nie ziszcza. Widocznie nie jest nam dane bycie razem, w koncu jestesm dwoma Baranami, a to zapewne nie morze grac ze soba ;(  Wiec juz nic mi nie zostalo, jestem sama w srod czterech scian i nie wiem co dalej mam robic z tym uczuciem, czy pozwolic by dalej roslo, czy sprobowac je stlamsic.....

sabcia : :